TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ”



ma zaszczyt przedstawić
dramat wierszem
w dwóch odsłonach
pt.

„Nikotyna niektórym jednak potrzebna”


Jedyna osoba występująca:

ALOJZY GŻEGŻÓŁKA — nałogowy palacz w średnim wieku


Odsłona pierwsza


ALOJZY GŻEGŻÓŁKA:
Cholera z tym paleniem.
Boli serce i głowa.
Ach, ja to zaraz zmienię.
Precz, manio tytoniowa,
(zgodnie z powyższym czterowierszem odzwyczaja się całkowicie od palenia, całkowicie nie pali przez kilkadziesiąt lat i wreszcie — w wyniku starości — całkowicie umiera, otoczona powszechnym szacunkiem, opłakany na cichym cmentarzyku w słotny dzień i koniec końców zapomniany całkowicie prez rodzinę i wierzycieli)


Odsłona druga


Cichy cmentarzyk.

ALOJZY GŻEGŻÓŁKA:
(baryton z katakumby)
Piekło. Nie mogę!
Szał mnie wpół zgina.
Ach, nikotyna.
Ciach, nikotyna.
(wynurza się z miejsca pobytu „w strasznej postaci jak potępieniec ognisty”, cwałuje do najbliższej budki z papierosami, kupuje dziesięć „Mocnych”, wypala je — ku przerażeniu przechodniów — jeden po drugim i dopiero wtedy, całkowicie nasycony, udaje się na spoczynek wieczny)


K U R T Y N A

1949