KONSTANTY — NATALIA

PRANIE  — WARSZAWA

         1950 rok  

Leśniczówka, 24 VIII 50

Nie wiem, czy przypadkiem nie dałoby się namówić Dłużniewskiego bądź zastępcę, żeby ratę wrześniową wypłacili 31-go. Myślę, że to nie wykluczone. Po Twoim wyjeździe było mi bardzo ciężko, ale zaraz wziąłem się do pisania. Potem poszedłem do jeziora i zobaczyłem to Twoje miejsce, na którym leżałaś i zrobiło mi się smutno, a jak wszedłem do wody, to się rozpłakałem i płakałem płynąc.* Pokochałem Cię na nowo. Znowuś mnie zaczarował, mały księżycu.

Słuchowisko wysyłam w sobotę. Jeśli nie całość, to duża część sztuki będzie na Twój przyjazd gotowa. Łobuz bardzo posmutniał. Kot

Możesz już zawiadomić Lutykową, że słuchowisko jest gotowe.

Jak się ma Włodzimek?

Ucałuj Kirę i Mamę.

Po Twoim wyjeździe wszystkie psy posmutniały.

* Ale to były dobre łzy.

Kiedy K.I.G. poznał matkę Natalii, Wierę, podarowała mu ona fotografię Natalii z lat szkolnych: z warkoczami i zawiązanymi na niej wielkimi kokardami. Były one tylko trochę większe od wielkich oczu Natalii. Konstanty nazwał dziewczynę na fotografii właśnie Małym Księżycem, schował  ją do kieszeni i zawsze nosił na piersi.

Włodzimek to chrześniak Natalii, najmłodszy syn Maryny i Jerzego Zagórskich, który to pierwsze lato spędzał z nami w Praniu. Dziś jest znanym i cenionym w świecie biochemikiem, dyrektorem Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN.

Łobuz, najmłodszy z psów leśniczego Stanisława Popowskiego, był ulubieńcem Natalii.

Leśniczówka, 25 sierpnia 50

     Szanowny Mały Księżycu,

Oto masz Wyspę Jana Kochanowskiego. 44 strony jak V akt Snu nocy letniej. Pamiętasz sama powiedziałaś, że to słuchowisko musi mieć tyleż stron. Napomknij Lutykowej o 75-u *, ale zgódź się i na górala mniej, bo nie wyobrażam sobie, jakby to można było inaczej zużyć. Możesz powiedzieć, że mąż z całą powagą powiedział 75, może to przejdzie. Tylko poproś o pieniądze zaraz, bo masz upoważnienie itd., itd., itd.

Jutro, w Twoje imieniny piszę   pierwszy akt Babci i wnuczka, a do Ciebie wysyłam telegram na ozdobnym papierze. Czy dostałaś moją kartkę?

Jest mi smutno, bardzo smutno bez Ciebie, ale ten bardzosmutek to  też motor do pisania.

Poproś Dłużniewskiego żeby Ci wrześniową ratę za Nerudę wypłacił 31-go. Ja myślę, że to możliwe. Ziemia dzisiaj nocuje u mnie. Powiedział, że mi Ciebie przywiezie z Warszawy. Napisz mi, jak było u  Tuwima   i jak z ZAIKSEM. Chciałbym bardzo, żeby Ci się z forsą wszystko dobrze udało.** Napiszę o tym wiersz, jak Cię mocno i od nowa kocham, bo prozą to mi nie wyjdzie.

Целую Вас bсех крепко и обнимаю єнтузьястически  

Ваш

Отшельник и Постник

Архиепископ,

Лесной зверь, —

Константин

Widziałaś jak ładnie wydrukowali w „Przekroju”  TŁUMACZYŁA   Z ROSYJSKIEGO  NATALIA   GAŁCZYŃSKA! (z wykrzyknikiem)

* ew. zmobilizuj Wygodzkiego

** MUSI  SIĘ   UDAĆ!

Ziemia — to nikt inny, jak Ziemowit Fedecki, przez wszystkich nazywany po prostu Ziemkiem, a czasami, zwłaszcza dla Natalii, bywał Fiedią. Współtwórca STS-u, odkrywca Prania, tłumacz Wysockiego i Okudżawy, K.I.G.. którego zawiózł do Prania (jak następnie   Putramenta, cały STS), konsekwentnie nazywał go Ziemią (od nazwy rosyjskiej organizacji Земля и Воля). Ziemek poruszał się na wiekowej SHL-ce, na drugim siodełku woził na Mazury swoją żonę, Lidię; ówczesna droga do Prania miejscami zaledwie kryta była asfaltem, z wyraźną przewagą szutru, z niezliczoną ilością dziur. Po pokonaniu tej 200-kilometrowej drogi człowiek wyglądał jak po licznych kąpielach w najbrudniejszych kałużach. Zaś do ulubionych zabaw ówczesnego młodego ludu kurpiowskiego należało sypanie gwoździ na szosę i wypatrywanie zza krzaków, co z tego wyniknie. Czasami, jak opowiada Ziemek, kuli w kuźniach specjalne kombinacje gwoździ, żeby ostrze zawsze było na górze! Albo inna opowieść:   jadącego na motocyklu Ziemka zaatakował pies. Żeby go nie przejechać, raptownie skręcił, zleciał z motocykla i stracił przytomność. Kiedy ją odzyskał, zobaczył stojący wóz, konia i woźnicę, uważnie obserwującego leżącego. Na twarzy Kurpia malował się intensywny wysiłek myślowy. — A już myślałem, że zabity — powiedział na widok otwierającego oczy Ziemka. I ruszył. A nasz Ziemek leżał, po pewnym czasie wygramolił się z rowu i smętnie popatrzył na swoja SHL-kę. Okazało się, że Kurp z wozem nie był pierwszym oglądającym nieprzytomnego. Ktoś wcześniej kozikiem sprawnie oderżnął skórę kryjącą siodełko.

I taki powrót obiecał Ziemek Natalii!

25 VIII 50

Drogi Pawełku, właśnie p.Stanisław przywiózł Twoją kartkę. Cieszę się,   że w domu wszystko w porządku. Jutro rano p. Stanisław wysyła mi z Olsztyna 1/ telegram do Ciebie, 2/ słuchowisko i 3/ telegram do Lutykowej, że słuchowisko wysłane. Dostałem od niej list. Sądząc z tonu, że powinni chyba dać 75. Idź do niej w poniedziałek. Całuję Ciebie mój mały księżycu we wszystkie promienie.

Kot

27 VIII 50

Zamiast, żebym ja Tobie wysłał prezent na imieniny, to Tyś mi wysłała paczkę. Ale ja to odrobię. Kawa i jabłka świetne. Brak tylko Beaumarchais'go, poza tym wszystkie książki w porządku. Beaumarchais'go weź ewentualnie ze sobą. Piszę sztukę, czytam Szekspira. Na Twój przyjazd połowę sztuki w każdym razie będę miał gotową. Bardzo mocno całuję Ciebie, Kirę i Babcię. Pisz kartkę co dzień.

Kot 

28/VIII 50

Kochany dostałam dwie kartki, telegram i rękopis. Dziś dopiero byłam u Tuwima, bo go w sobotę nie było. W piątek (1/IX) będę z Macierakowskim w ZAIKSIE, podpiszę umowę i dostanę forsę albo zaraz albo za parę dni. Ile — jeszcze nie wiem. Rano byłam u Lutyki, 1-go mam się z nią zobaczyć; powie mi, kiedy forsa (pewno 3 lub 4). Coś bredziła, że list o jakimś odcinku, który do Ciebie wysłała, jest nieaktualny. Mówiłam o 75 i zwróciłam jej uwagę na młodzieżową piosenkę na końcu, którą zawsze można wykorzystać. Poza tym piszę dzień i noc na maszynie. Jedna papużka uciekła. Całuję mocno, kochany

Twoja Natałka

            Kochany Pawełku, 

Co słychać?

Kiedy przyjedziesz?

Twój zapracowany

                                Kot

                30 sierpnia 1950

1 września 1950

        Kochany Pawełku, pozdrawiam Cię wszystkimi blaskami na jeziorze. Już wszyscy wyjechali.  Łobuz ciągle pyta się, kiedy przyjedziesz. Pracuję dużo: piszę i czytam. Pierwszy akt gotów. Na marginesie roboty nad sztuką, zrobię tu również kilka utworów radiowych, to będzie forsa. P.Stanisław  jedzie dzisiaj do Rucianego. Mam nadzieję, że przywiezie mi list albo kartkę od Ciebie. Jak Tuwim zwróci rękopis, to daj go Glücksmanowi. To jakoś głupio byłoby go teraz zawiadamiać, że rzecz gotowa, ale rękopis w teatrze. A może zobaczysz się z Glücksmanem?

P. Stanisław jedzie w poniedziałek do Warszawy.

Twój Kot

Napisz mi obszerny list o wszystkim.

2 /IX 50

        Drogi Kot

Nareszcie mogę do Ciebie napisać. Do tej pory przepisywałam na maszynie moją książkę, dziś oddałam. Pieniądze w środę. To samo w radio. W „Czytelniku” w czwartek. W ZAIKSIE we wtorek. To wszystko. Wyjechać więc mogę w czwartek na noc. Niech p. Stanisław przyjedzie po mnie w piątek 8 rano koło 11 do Rucianego. Zaruba ma wielką ochotę jechać ze mną. Zapytaj się, czy to możliwe i zaraz daj mi znać. Beaumarchais'go przywiozę. Wtedy jak wysyłałam książki, nie mogłam go znaleźć. Dopiero później znalazłam. Kira chodzi do szkoły rano. Ma najlepsze zamiary na rok szkolny. Cieszę się, że przyjadę do Ciebie. Sen oddałam. Jutro mam zadzwonić o forsę. Ściskam Cię bardzo mocno

Twoja Natałka 

4/IX

        Kochany. Przed chwilą dostałam Twoją kartkę od 1 I/IX. Widzę ze wszystkich Twoich kartek, że dotąd nie dostałeś mojego obszernego listu (polecony express) od d. 25 ub.m., w którym posłałam Ci także recenzje prof. Reissa w „Dzienniku Polskim”, formularze ze Zw[iązku] Lit[eratów] i pytanie, czy będziesz tłumaczył Tak (proponują 60, ale Kann mówi, że wywalczy więcej). Upomnij się o ten list w Rucianem na poczcie N. 4931. Ja pójdę dziś reklamować na pocztę główną. Wyjadę 7 na noc. Poproś p. Stanisława, żeby 8-go koło godz. 11 przyjechał po mnie. Ziemia wcale nie był. Czy może przyjechać Zaruba. Odpisz zaraz expressem, kochany.

Twoja Natałka

             4 IX 50

        Kochany Pawełku. P. Stanisław jedzie do Warszawy dopiero chyba 6-go.   Oczywiście odwiedzi Ciebie; albo o 9-ej rano albo o 9-ej wieczorem. Padają deszcze. Odwiedzili mnie tu Koźniewscy. Kazio powiedział mi, że kolega Adam ma duże nieprzyjemności z powodu wystąpienia przeciwko mnie na zjeździe. Tak to bywa. Napisz dokładnie, kiedy przyjeżdżasz, bo trzeba wyjechać motorówką. Teraz mniej wysyłam do Ciebie kartek, bo jest mniej okazji na pocztę. Do widzenia. Kot 

„Kolega Adam” — chodzi o Adama Ważyka. K.I.G. nawiązuje do jego programowego wystąpienia na czerwcowym zjeździe literatów, kiedy to totalnej krytyce poddana została cała twórczość autora Zielonej Gęsi i Zaczarowanej dorożki, a więc nurtu lirycznego i groteskowego w dorobku poety. Efektem owego zjazdu był zakaz druku, a więc śmierć cywilna  dla kogoś takiego, jak K.I. Nie wyobrażał on sobie pisania do szuflady. Nigdy nie myślał o Norwidowym późnym wnuku. Jego zawsze   interesował współczesny czytelnik. Kiedy mu go zabrano, praca — sens życia poety — przestawał istnieć.

3/X

     Kochany Kot,

Wszystko załatwiłam po myśli. W czwartek odbieram pieniądze w „Czytelniku”. Powiedz Fiedi, że Zielony kamień wyszedł i że powtórzyłam Dłużn[iewskiemu] jego polecenie. W domu wszystko w porządku. Jutro wysyłam jabłka. Z „Naszej Księgarni” prosili mnie o przetłumaczenie dla nich, bo im się b. podobał mój przekład!!! Przyjeżdżam w sobotę, jak umówiliśmy się. Do p. Lidii zaraz będę dzwonić. Całuję Cię bardzo serdecznie.

Twoja Natałka

4 paźdź. 1950

       Mój Pawełku,

Zapomniałaś wziąć tej notatki, więc Ci przypominam, co masz przywieźć: świece, mydło (dla Ciebie i do golenia), buty dla Ciebie, a dla mnie trampki, kalkę dla Ziemi, gramatykę hiszpańską, mojego starego Horacego, tego z francuskim przekładem. Całuję Mamę i Kirę, p. Marynię pozdrawiam. W sobotę, 7-go, wszyscy wyjeżdżamy na Twoje spotkanie.

Kot

        [Pan Pawełek]

      Kochany Pawełku

Dziś taki piękny i mam tyle nadziei, że mi się uda wejść na nowe drogi w poezji, że muszę Ci to powiedzieć, bo to wszystko łączy się z miłością do Ciebie, mój mały bocianku.

Twój

                          Królik

List, napisany na jakimś rękopisie (tam figuruje adresat), a następnie włożony do czytanej przez Natalię książki. W korespondencji pomiędzy nimi dominuje proza, poezja pojawia się w życiu i w takich uroczych formach epistolarnych.

1951 rok  

                                                         21/VIII 51

Kochany Kot.

Dojechałyśmy na siedząco, chociaż od Olsztyna było pełno. Na dworcu szczęśliwie od razu dostałyśmy „Pobiedę”. Bagaż oczywiście przyszedł dopiero wczoraj. Papuga jest rozwrzeszczana, kwiaty bardzo bujne. Zaraz idę do „Czytelnika”. Całuję Cię bardzo mocno — i Kira i Mama.

Twoja Natałka

Papugi, z gatunku „nierozłączki”, były prezentem od kogoś z przyjaciół. Ojciec nadawał im co jakiś czas zabawne imiona: raz były Gozdawą i Stępniem, raz — Ilfem i Pietrowem, raz Książką i Wiedzą, kiedy indziej — Gogiem, Magogiem lub Cyrylem i Metodym czy Kastorem i Polluksem. Zdarzało się, że latały po pokoju, kiedyś — przez niedopatrzenie — jedna z nich uciekła przez otwarte okno. Natychmiast został dokupiony właściwy osobnik (twierdzono bowiem, że „nierozłączki” nie kogą żyć bez partnera). Po pewnym czasie sytuacja się powtórzyła i K.I.G. zdecydował: — Bez względu na twoją płeć masz obrzydliwy charakter, kolejni partnerzy wciąż od ciebie uciekają. Od dziś nazywać się będziesz Wdowiec!

Na odwrocie kartki, pod miejscem (skromnym) na adres nadawcy — olbrzymi kolorowy obrazek (łany zbóż, linie przesyłowe, wielkie fabryki) i nadruk: 7 lat Polski Ludowej, 22-VII-44  22-VII-51. Przez to kartki stają się jeszcze krótsze. Owe obrazki powtarzają się w całej korespondencji 1951 roku.

22/VIII 51

Kochany. 

Żadna z fotografii nie nadaje się, ale pójdę do Dorysa, żeby zrobił parę odbitek w formacie legitymacyjnym i te fotografie przywiozę. Kira wybierała się (już! już!) do  Wrocławia na zawody, bo była na liście zawodników. Udaremniłam to na pół przekupstwem (obiecałam, że jej kupię jakieś upragnione pantofle), na pół podstępem. Dziś albo jutro wyślę Ci paczkę z jabłkami. Umowy z „Naszą Księgarnią” przyszły na Aleje Róż, więc pójdę tam dziś. W „Czytelniku” załatwiłam na przyszły czwartek. Całuję. Natałka

                                            

22/VIII

Kochany Kot

Równocześnie z tą kartką wysyłam do Ciebie jabłka i trochę książek. W kopercie (w paczce) znajdziesz pierwsze ślady Niobe. Jutro rano idę do „Naszej Księgarni” i zobaczę się z Borejszyną. W „Czytelniku” załatwiłam forsę na przyszły czwartek, 30 bm. Myślę, że wyjadę do Ciebie albo 30 albo 31, jeszcze Ci dokładnie napiszę. Jest upał, duszno, kurz, nie mogę zupełnie przyzwyczaić się do miasta. Napisz dokładnie o Stwoszu i jak się czujesz. Całuję Cię mocno, kochany.

Twoja Natałka

            24, piątek, po południu

Moja droga!

Całość Stwosza już widzę jasno, a ilościowo jest już połowa. Części więc będą takie: NOCNA  PORA, POLSKIE  TERCYNY,   ROBOTA, SUPLIKACJE,  MISTRZ   KOCHAŁ ULICE, MODLITWA  MISTRZA,   PIOSENKA O  WICIE   STWOSZU, LOTNISKO. Wiersz, który kiedyś tu napisałem: Dom na wzgórzu. Z oknami dziesięcioma. W każdym oknie pelargonia nieruchoma itd., a co Ty powiedziałaś, że to jest początek Stwosza, pójdzie w  PRZYPISACH pt. Dom, w którym niniejsza książka została napisana. Do   PRZYPISÓW pójdą takie różne cuda. (Tam może również pójść ten stary wierszyk na murawie w dąbrowie jako  PIOSENKA   O FIGURKACH  Z   PREDELLI). Nie masz pojęcia, jak Ci jestem wdzięczny za pomysł sprowadzenia albumu z PIW. Teraz widzę, że to było nieodzowne. No tak, teraz już temat jest mój, piszę to tak jakbym po prostu list pisał, osobiście jakoś, to moja sprawa. Chodzę w koszuli Stwosza. Jutro robię  MISTRZ   KOCHAŁ ULICE, to właśnie Stwosz, bo Stwosz to wielki felietonista, ale to i moja oś tematyczna, te ulice.

We czwartek, odwiedzili mnie Maliszewscy, samochodem. Spędziłem z nimi b.miło dwie godziny. Ela nas fotografowała przy tym pierwszym występie nad jeziorem jak się idzie na naszą plażę. Olek pisze sztukę o Kochanowskim, a Żukrowski powieść o Kochanowskim. Trochę przyczyniłem się do tego. Z departamentu pieniądze jeszcze nie przyszły, z „Przekroju zł. 487 gr. 50, z tego zapłacę p. Stanisławowi do 31-go włącznie, a potem zaczniemy nowy rachunek.  W „Przekroju” są teraz dwa teksty: ten o  Warszawie i ten zamówiony telegraficznie na otwarcie r. szkolnego. Jak pójdą, to będziemy mieli zabezpieczony cały wrzesień. Jak myślisz, czy by nie napisać do ZAIKSU o 3 tysiące, ale na upoważnienie dla Mamy, bo z bankiem to канитель.

I artystycznie i finansowo korci mnie, żeby tego Stwosza rozdrukować, ale będzie tak, jak Ty zechcesz.

Olkowie mnie może jeszcze odwiedzą. Mieszkają w Rucianem. Chcieliby się też z Tobą zobaczyć, wyjeżdżają 3-go września. Łobuz chudnie

                     Twój zielony

P.S. Z Departamentu przysłali mi tymczasem zaproszenie na konkurs, ale najprzód jury nad konspektami; to nie wygląda interesująco.

Twoją kartkę z dn. 21 otrzymałem dziś rano. Cieszę się, żeście miały miejsca i taksówkę, że kwiaty bujne, a papuga wrzeszczy i żyje.

Całuję Mamę i Kirę, p. Marynię pozdrawiam

Napisz już, kiedy i o której i na jaką stację przyjeżdżasz, bo teraz okazje na pocztę są nieregularne. Kwiaty podlewam. Moje serce w porządku, a jak Twoja głowa?

                                                                   25/VIII 51

Kochany.

Wczoraj dostałam Twoją kartkę i bardzo się z niej ucieszyłam. Twoje odbitki u Dorysa będą gotowe w czwartek, przywiozę je ze sobą. Widziałam się z Rafałem Glücksmanem, którego prosiłam o zawiezienie Tobie Ptaśnika (wybiera się na Mazury i ma zajechać do Prania). Od niego też dowiedziałam się, że oni wydadzą Twoje wiersze „trochę przesiane”. Sądzę, że do tego należy dodać te wiersze, które są w „Czytelniku” w książeczce Muzy. Odpisz prędzej, czy mam pójść po nie i do kogo (Wilczkowa na urlopie). W ogóle napisz, co przywieźć, czy załatwić, bo przecież w sobotę 1 września będę już w Praniu. Pamiętaj : sobota, 1 września, o 10 z minutami rano w Karwicy. Napisz, czy dostałeś tę kartkę i że po mnie przyjedziesz. Całuję mocno

Natałka

Napisz, czy paczka przyszła w porządku. Co jeszcze przysłać?

25 VIII 51

Moja droga —

Trzy Twoje kartki i paczkę właśnie otrzymałem. Bardzo dziękuję, tylko martwi mnie Twoja migrena. „Książka i Wiedza” nareszcie przysłała cale saldo — 1556 zł. — Dobrze, że  Kira nie pojechała. — Stosownie do Twojej kartki z dn. 23-go bm. wyjeżdżamy po Ciebie w sobotę, 1-go września, do Karwicy na godz. 10-ą. Całuję Was Troje — Kot.

(Uwaga!„laurka” K.I.G. dla żony z okazji imienin do zreprodukowania)

                                                               27 VIII 51 rano

Kochana, mojego Stwosza na dobrą sprawę już mam na ukończeniu, tak, że już razem będziemy przepisywać i poprawiać. W sobotę 1-go wyjeżdżamy po Ciebie do Karwicy na godz. 10-ą. Liczę dni do Twojego przyjazdu. Nie zapomnij kupić sobie różnych cukierków i wafelków. Dowiedz się od Mamy, kiedy był ostatnio zapłacony rachunek   za wycinki, niech Mama nie płaci, bo ja poprosiłem o wycinki tutaj, więc i rachunki tu przyjdą. Tu zapłaciłem do piątku włącznie. Dziś wysyłam ratę pożyczki. Całuję Twoje oczy, Kirę i Mamę. P. Marynię pozdrawiam. Kot

Dla mnie nożyki i krem.

W tej chwili ukończyłem Piosenkę o Wicie Stwoszu.

27/VIII

Kochany,

Przed chwilą dostałam list z fragmentem Stwosza.   Trudno opowiedzieć na kartce, jak jestem tym zachwycona. To będzie naprawdę „вещь”. Kocie, przyjadę w sobotę, 1 września, o 10 rano do Karwicy. Tu są tak wściekłe upały, że głowa oczywiście boli. Wczoraj mama naspraszała na moje imieniny swoich Pupsów. Byłam zupełnie nieprzytomna z nudów. Jutro idę po forsę do „Naszej Księgarni”, w czwartek do „Czytelnika”. Napisz, czy dostałeś paczkę. Jutro znów wyślę jabłka. Twoje Suplikacje i list o Stwoszu są dla mnie najpiękniejszym prezentem imieninowym. Twoja Natałka.

28 VIII rano

Kochana, wczoraj odwiedziła mnie min. Dembińska w towarzystwie Borejszy. Na odjezdnym powiedziała serdecznie: — Pozdrowienia dla pani Natalii. Na sobotę wybiera się do Rucianego Ewa, może zabierzesz się razem. Marian telegrafował, że wiersz o Warszawie pójdzie w tym tygodniu, widocznie mój wiersz o szkole doszedł za późno i musieli przestawić. Teraz tłumaczę Nerudę, bo od Stwosza chcę trochę odpocząć, zresztą zostało tylko zakończenie, które już zrobimy razem. Do soboty! Kot.

Tak kończy się korespondencja pomiędzy Natalią i Konstantym, pomiędzy Praniem a Warszawą. Widać, że  w nastepnych miesiącach i latach nie rozstawali się (poza zacytowaną wcześniej korespondencją pomiędzy szpitalem a domem w grudniu 1952 roku). Jak wspominałam wcześniej, wspólny wyjazd do Prania (w roku 1952) był krótki; zaś ten w roku następnym — choć znacznie dłuższy (trwał od sierpnia do listopada) — nie pozostawił śladu w listach. A więc — należy wnioskować — bohaterowie korespondencji po prostu stale przebywali ze sobą. Jeżeli przyjeżdżali do Warszawy — to zawsze razem, czego dowodem może być wymiana listów pomiędzy córką i rodzicami latem w roku 1953.