KONSTANTY — NATALIA

WARSZAWA — ZAKOPANE

Ob. Natalia Gałczyńska

ul. 15 grudnia N 18

Dom ZAIKSU

Zakopane

W-wa, środa 5 X

Kupiłem przed chwilą bukiet czerwonych goździków i skrzynkę jabłek. Mama znalazła b.dobrą Twoją fotografię, więc dam ją Marianowi: poproszę, żeby honorarium wysłali Ci razem z prasową legitymacją „Przekroju”. Kira mi powiedziała, że na akademii pokojowej ZMP w teatrze Nowym dziewczyna z jej szkoły mówiła Gałązkę oliwną. Czy Maryna jest? Chciałbym, żeby była razem z Tobą. Niezadługo idę z Marianem do Teatru. Kot.

Całuje Cię mocno Mama.

          W-wa 6 X

Przed chwilą Marynia przyniosła dobrze wypraną Twoją pelisę i mój płaszcz z pralni. M.Kann prosi pamiętać o załatwieniu sprawy z Haliną Kenarową. Jak Antek? Może Ci posłać jakie ciepłe rzeczy? Kot

Forsę w „Czytelniku” odebrałem i oddałem Mamie.

Dziś był Artur na obiedzie. We wtorek przyjdzie na kawę Stefczyk.

całuję Kot.

                   W-wa piątek 7 X

W ostatnim „Odrodzeniu” jest Twój debiut. Przed chwilą odwiozłem na dworzec Mariana. Jasia ten pokój dla Miecia załatwi. W poniedziałek zabieram się do konkursu. Dziś piszę rzecz pt. Pod wiaduktem na Solcu. Słyszałem, że Warszawski wiatr opracowują jacyś aktorzy na recytację. Marian kupił Mamie róże. Kot.

           7/X Zakopane

           Drogi Kot. 

Przyjechałyśmy do Zakopanego z Maryną dopiero w czwartek rano, bo  w środę nie dostałam biletów na autobus. Jest dosyć chłodno. W Krakowie widziałam bardzo tanie buty narciarskie, więc niech Kira przyśle dokładnie obrysowaną nogę w pończosze. Pisz tak, jak umówiliśmy się, inaczej będę niespokojna. Jak Śmierć Andersena?

Mamę, Kirę i Ciebie całuję z wielką miłością

Twoja Natałka

Pozdrów Marynię

8/X

Drogi. Bardzo się ucieszyłam z Twojej kartki, którą dostałam wczoraj. Pensjonat jest prawdziwie trzeciorzędny i wczoraj się już czymś strułam. Czy Kira ma załatwiony angielski z Łusią i czy chodzi do dentysty. Pogoda dziś cudowna. Maryna mieszka ze mną w jednym pokoju.

Co piszesz?

Mamę, Kirę i Ciebie ściskam bardzo gorąco

Twoja Natałka

Przywołana tu (i wcześniej) Łusia  Krzymuska była szkolną koleżanką Natalii. W czasie wojny los zapędził ją do polskiej armii, do Johansesburga. Stąd taka dobra znajomość angielskiego. Pamiętam panią Łusię   jako sympatyczną osóbkę, chętnie śpiewającą np. z Konstantym szkocką balladę, zaczynającą się (bodaj) od słów:

Zabijemy trzy koguty na ten dzień,
Zabijemy trzy koguty na ten dzień,
Trzy złote koguty,
Trzy złote koguty,
Zabijemy trzy koguty na ten dzień.
Z tym refrenem happy happy day
Z tym refrenem happy happy day itd.

Sobota, 8 X

Moja Kochana, piszę — tak jak się umówiliśmy — co dzień. Jeżeli Ci zimno, kup sobie pullover, albo napisz co Ci wysłać. Cieszę się, że Maryna jest z Tobą. Kartka Twoja przyszłą przed chwilą, a już chciałem telegrafować. Pracuję dużo, dni mijają szybko i to mi ułatwia doczekania się Twojego powrotu. Kot.

Kochana, jest niedziela, wstałem o 6 rano i do tej pory *(jest godz. 15-a) pracuję nad „Przekrojem”. Zaraz wychodzę nad pocztę. Mama wysyła długi list. Kira dziś kwestowała na PCK.

                                         Twój Kot 

* z przerwą na kąpiel i obiad

10/X     

      Drogi Kot.  

Wczoraj dostałam kartkę, w której piszesz o Stefczyku. Jeżeli on jedzie teraz do Czech, to poślij przez niego czekoladę o kawę dla Branisl[awów] i Pilarzy.

Czy Kira chodzi do dentysty i jak z angielskim? Czy Mama zdrowa? Jak Ty się czujesz?

Dużo chodzę. Maryna jest tutaj, będzie do środy 13 wieczorem, 13 wieczorem przyjadą do nas do Warszawy na trzy dni.

Kochany, Ciebie, Mamę i Kirę całuję z wielką miłością.

Natałka

Jan Pilarz znakomity tłumacz kanonu polskiej poezji na język czeski. K.I.G. zaprzyjaźnił się z nim i jego żoną Marią w czasie swego pierwszego pobytu w Pradze i  zadedykował mu jeden ze swych praskich wierszy, zaś mówi o nim w kilku. Przyjaźń przetrwała lata i pokolenia. Jana i Marię także i ja zaliczałam do kręgu bliskich mi ludzi. Po śmierci Natalii Jan Pilarz napisał piękny, wzruszający wiersz, który zatytułował Polska madonna

                                             W-wa, poniedz[iałek] 10 X 49

Moja Kochana, Kira będzie chodzić do dentystki Łusi, która przychodzi regularnie na lekcje. Piszę dużo. Dziś był na obiedzie Artur, wieczorem przyjdzie Staś i Ładoszowie. Jutro będzie u mnie na kawie Stefczyk. Miałem b.miłą rozmowę z Wygodzkim (nareszcie wręczyłem mu okulary), który serdecznie chwalił ten wiersz o pokoju ze „Szpilek”. Jeśli Ci czego trzeba, to napisz. Czego chcesz na Twój przyjazd? Kot.  

                                         11/X

Drogi Kot.

Kartki Twoje dostaję co dzień, za co Ci bardzo dziękuję, bo niepokoję się o dom. Z Haliną widziałam się dopiero wczoraj i byłam u nich. Antek musi jechać na operację, bo mu wygniło kolano, więc grozi mu albo skrócona sztywna noga, albo amputacja. Halina jedzie w piątek do Warszawy, będzie u Ciebie i opowie Ci dokładnie. W takich warunkach nic oczywiście dla M.Kann nie zrobi. Drogi Kot, cieszę się ze wszystkiego, co robisz, ale gdzie Śmierć Andersena ? Słyszałam, że wasz Związek daje nowe legitymacje. Może dowiesz się w Zarządzie Głównym?

Czy załatwiłeś telefon do Flory, że jesteś chory. Mam ciszę, bezludzie i piękne spacery. Całuję Ciebie mocno i serdecznie

        Twoja Natałka

Halina i Antoni Kenarowie, przyjaciele Natalii i Konstantego. Ona, po pierwszym małżeństwie ze znakomitym filozofem, poetą, eseistą Bolesławem Micińskim, który zmarł w roku 1943 pod Grenoblą, wyszła po raz drugi za mąż za taternika i doskonałego rzeźbiarza, a później pedagoga — Antoniego Kenara. Ich zakopiański dom na Sobczakówce zawsze pełen był przyjaciół — przyjezdnych i miejscowych, pełen uczniów. Antek bowiem, kiedy zachorował na gruźlicę i nie mógł rzeźbić w kamieniu, zainteresował się drzewem., korzeniem, plasteliną, gliną…, a także rozwinął i właściwie pchnął na całkowicie nowe tory zasłużoną zakopiańską Szkołę Przemysłu Drzewnego, która dziś nosi jego imię. Wychował i wykształcił m.in. takie sławy, jak Hasior i Rząsa.

To był dom przyjazny ludziom — ze swą prostotą, pięknem codziennych przedmiotów, rozmowami ciągnącymi się długo w noc, z wielką ilością młodzieży — chłonnej, wrażliwej, zasłuchanej… Tak go zapamiętałam, taki obraz noszę w sercu.

A Dunia Micińska, córka Haliny z jej pierwszego małżeństwa, później wspaniała znawczyni dzieła Witkacego,   stanowiła jedną z najpiękniejszych cząstek tego domu. Przed swoją śmiercią przekazała mi teczkę dokumentów swej ciotki, Neli Micińskiej, zatytułowaną „Gałczyńskiana Neli”. Są w tej teczce sprawy i rękopisy zaskakujące. Wrócę do nich podczas pisania książki o mamie—Natalii.

Kochanie, wczoraj dostałem list z Komendy Głównej Służby Polsce, b.miły, z prośbą o autoryzację drobnych zmian w moim Warszawskim wietrze, który niedługo będzie śpiewany. Tuwim zainteresował się Snem nocy letniej i chce to grać w moim przekładzie. Bardzo ucieszył się, że właśnie ja to przetłumaczę. Posyłam Ci ostatni „Огонёк” z Dwiema gitarami . Poemat będzie gotowy na Twój powrót. Liczę dni do Twego powrotu Kot.

Zakopane 12/X

Kochany. Dostaję regularnie kartki od Ciebie i bardzo Ci za to dziękuję. Na mój powrót najbardziej bym pragnęła, żeby się posunęła Śmierć Andersena. Pogoda jest słoneczna i ciepła, chodzę w spodniach i żakiecie, zupełnie nie marznę, więc nie przysyłajcie mi nic. Dostałam list od Mamy dziś i już wszystko wiem, co się dzieje w domu. Powiedz, że nie warto oczywiście farbować ubranie dla Kiry, tylko uszyć dla niej spodnie. Zagórscy bardzo chwalili przekład Kubeczka. Jerzy był jeden dzień, Maryna dziś dopiero pojechała, zdaje się, że przyjadą do Warszawy dopiero razem ze mną.

Zakopane jest tak cudne bez ludzi, że chyba nigdy jeszcze takie nie było. Gorąco całuję Mamę, Kirę i Ciebie. Pozdrów serdecznie Marynię.

Twoja Natałka

W-wa. 12 X 48

Wczoraj nie wysłałem do Ciebie kartki i dlatego wysyłam dziś ten list ekspresem. Był u mnie wczoraj Staś Szydłowski ze Szczecina. Przenoszą go do Poznania. W niedzielę idę do Beli, a po obiedzie, na wieczór * może pojadę do Zaruby. Spędziłem wczoraj w południe, bo musiałem być w „Expressie”, parę miłych chwil z Wiechem. Wiadomość o przyjeździe Zagórskich przyjąłem z radością i przerażeniem. Stefczyk nic nie wspominał o swej podróży do Pragi, ale oczywiście o paczce dla Branislavów będę pamiętał.

Czy widziałaś w „Expressie” Gotuje się obiad? Napisałem Litanię do Poezji  i Pod wiaduktem na Solcu, piszę  Śmierć Andersena.

Jak wrócisz, przyjdzie do nas Wiech z rodziną. Całuję Twoje rzęsy Kot

P.S. Wieczorem idę z Arturem na otwarcie Teatru Narodowego.

* to znaczy również w niedzielę

                                         

Poniedziałek, 17 X

Kochanie, właśnie przesłali mi teksty umowy na Elektryczne schody. To wyjdzie na gwiazdkę i tym sposobem już mam prezent gwiazdkowy dla Ciebie. W niedzielę czytam parę wierszy w szkole Kiry na zaproszenie Komitetu Rodzicielskiego. Do zobaczenia Kot.

Kartka nie zastała już Natalii w Zakopanem i została odesłana do Warszawy.