JAN BŁOŃSKI [*]


Jednak nie wirtuozeria techniki pozwala Gałczyńskiemu na opanowanie chaosu kłębiącego się w jego wierszach. Ożywia je przecież niezwykła prawda uczuć. Wszystko dla Gałczyńskiego poety może być zmyśleniem, dziwactwem, błędem: uczucia jedne są prawdziwe. Styl może być pogmatwany; widzenie świata — rozłamane; myśli — ślepe i błędne; uczucia jednak zawsze pozostają pewne. W jego wierszach galopują chmary nonsensów; uczucia, które w nich żyją, są jednak proste. Prosta miłość do żony promieniuje z meandrów fantastycznych opisów; prosty rachunek dla bohatera o pogarda dla kombinatorów prześwitują przez mgły Kolczyków Izoldy; prosta miłość ojczyzny przenika wiersze wojenne. Źródło poezji Gałczyńskiego bije w sercu poety. (1956)

[KIRA GAŁCZYŃSKA, Zielony Konstanty]

Ostatnie lata pisarzy bywają często — po ich zniknięciu — uznawane za szczególnie ważne, nowe, lub przeciwnie: koronujące ich dzieło; śmierć bezwiednie fałszuje perspektywę oceny. Ale czyż u Gałczyńskiego nie było, jeśli można tak powiedzieć, odwrotnie? Czy przeczucie zbliżającego się zgonu (choćby w Księżycu, który wstrząsnął przyjaciółmi poezji Gałczyńskiego, tak kazał myśleć o epitafium dla niego samgo) — czy przeczucie to nie skierowało go szybciej na klasyczną drogę polskiej poezji?

[KIRA GAŁCZYŃSKA, Gałczyński. A to Polska właśnie]