CHRYZOSTOMA BULWIECIA

PODRÓŻ DO CIEMNOGRODU



Lis
— Czy to „Orbis”?
— Tak, proszę pana.
— Gdzie jest Ciemnogród?
— Stacja nieznana.
— Jak to nieznana?
— Tak to nieznana.
— Czy to „Orbis”?
— Tak, proszę pana.

Bulwieć słuchawkę cisnął: łoskot.
A niech to jasny piorun!
Za oknem jesień jak kalejdoskop.
Lub szarfa. Do wyboru.

Bulwieć słuchawkę poprawia na widełkach;
porządku wzywa głos go.
Za oknem jesień jak barwne szkiełka,
czyli wspomniany kalejdoskop.

Taką jesienią, gdy liście lecą,
chętka na podróż bierze.
Bulwieć w atlasach szuka ze świecą.
0, Ciemnogrodzie, gdzieżeś?

Jesienią odkrył Guglielmo Mezzo
Wyspę łotrów Panteję;
Bulwieć też mógłby odkryć co nieco,
np. Ciemnogród gdzie jest.

Chryzostom Bulwieć chce Ciemnogród ujrzeć;
wciąż o tym piszą gazety.
patrzy na globus: Barcelona, Brema,
a gdzie Ciemnogród? Oto problemat.
Bo Ciemnogrodu nie ma i nie ma,
nie ma i nie ma.
Niestety.

Gdzie się dowiedzieć?
Jak to wyjaśnić?
Chryzostom Bulwieć
nie może zasnąć.

Wertuje księgi,
szuka w opisach;
a końcu po radę
idzie do Lisa.

— Lisie kochany,
lisku, liseczku,
gdzie jest Ciemnogród,
gdzie to miasteczko?

— Panie — Lis powie
w tym jest coś z szykan.
Może pan myśli,
że to Watykan?

Pan mnie znieważa!
Pan mnie potrąca!
Ciemnogród to rzecz
nie istniejąca.

Paszkwil jest taki,
nie mówię, że nie,
Ale Ciemnogród
to przywidzenie.

Bulwieć coś bąknął.
Lis zmrużył ślepie.
Nie ma, to nie ma.
Może i lepiej.

A jednak myśli:
lisy to zbóje.
Pójdę. Spróbuję.
Wypenetruję.

Przez siódme góry
Więc sakum—pakum
puścił się w teren.
Księżyc odmieniał
rogi jak jeleń.

Minęła jesień
druga i trzecia:
wciąż cień na szosach:
to cień Bulwiecia;

i jeszcze drugi,
i ogon wisi,
coś niby lisi,
niby nie lisi.

Bulwieć miał nieraz
przeprawy trudne:
to Rzeki Siódme
i to Góry Siódme;

gdzie rak zimuje;
i gdzie pieprz rośnie;
widział Feniksa;
i łąki Ośle;

nawet odwiedził
znany po części
straszny Przylądek
Zielonej Gęsi.