ULICA SARG
Prof. Stanisławowi Pigoniowi zamiast
podziękowania za przybycie na mój wieczór
w Collegium Novum (komentarz szmaragdem)
podziękowania za przybycie na mój wieczór
w Collegium Novum (komentarz szmaragdem)
Że ona jest na końcu świata,
każdy policjant o tym wie,
czarna jak płyta gramofonowa
z tą samą piosnką, od nowa, od nowa.
Ulica Sarg. Ulica Sarg.
Katastrofalna ulica.
NAJLEPSZY TUSZ DO RZĘS
„DWIE PROZERPINY”
Miłość? Rozplączesz jak węzeł.
Laur? Przyjdzie później czy prędzej;
Lecz gdy cię, człowiecze,
ulica urzecze,
jak szmaragd upadniesz na dno.
Piosenka o ulicy Sarg
Od rana stoję, jak kwiat więdnę
pod bramą knajpy albo piekła
i patrzą na mnie oczy błędne
strachów z plakatów, ludzi z reklam.
Od wieków konam pod tą bramą,
w mieście bez latarń, w świecie złota
i znowu dzień, i znów to samo,
ciągle ta sama nudna nuta:
Ulica Sarg. Ulica Sarg.
Rozpaczliwa, panowie, ulica.
Mijają trony, imperatory,
z błogosławieństwem i przekleństwem,
mijają cztery roku pory
i piąta, która jest szaleństwem:
było tu kino, ale nie gra,
Chaplin z tektury struł się troską
i gwiazdy z fałszywego srebra
wciąż układają zły horoskop.
Ulica Sarg. Ulica Sarg.
Rozpaczliwa, panowie, ulica.
Na Sarg, pod niebem i muzyką,
mieszkały Muzy nieparzyste
i ty mieszkałaś, Eurydyko,
lecz wiatr cię porwał z wielkim świstem;
chciałem tam wejść, na Heraklita!
nie jestem chuchrak ni słabeusz,
ale policjant wciąż się pyta:
— Przepraszam, czy pan jest Orfeusz?
Ulica Sarg. Ulica w deszcz.
Rozpaczliwa, panowie, ulica.
Więc katarynkę ustawiłem,
krew czarna mi zalała grdykę
i grać zacząłem nudny refren:
„Oddajcie moją Eurydykę”.
Kochaną korbą jak najprościej,
kichać mi, bratku, że przeklinasz,
jedno ma prawo do miłości
Orfeusz czy też kataryniarz.
Ulica Sarg. Ulica Sarg.
Ulica w deszcz. Ulica w skos.
Ulica Sarg. Ulica Sarg.
Ja wam pokażę, jaka ulica!
1945