POCHWALONE NIECH BĘDĄ

PTAKI


Pochwalone niech będą ptaki
o słońce, co im nóżki złoci,
pochwalona chwila odwagi
i zwątpienie w labiryntach samotności.

Pochwalone szpadel i pióro,
pochwalona sytość i głód,
i księżyc jak Szopen za chmurą,
i noc jak skrypt Jego nut.

Pochwalone także pyszne zdrowie,
i choroba, co uczy pokory,
i jednako mucha i człowiek,
i jednako sady i ugory.

Pochwalone myśli poranne
i kobieta, co jak błyskawica zachwyca,
i poeta Błok Aleksander,
i malarz Tycjan.

A także pochwalony komiczny zając
i jabłko, co się rumieni,
a nawet tacy jak ja, co składają
kiepskie wiersze na temat jesieni.

O, pochwalony każdy ból stokrotnie
i każdy cios, byle męski —
i te pelargonie na wysokim balkonie,
do których zawsze będziesz tęsknił.

Pochwalone: grzesznik i święty,
i serca jak morze odkryte.
A nade wszystko okręty
Rzeczpospolitej.

1947